Wachowski ma organizować Wałęsie zaplecze polityczne przed wyborami samorządowymi. - Odpowiedzią na "małpi" rozum rządzących będzie budowa "obozu zdrowego rozsądku", a Polakom go nie brakuje - mówi w rozmowie z "Dziennikiem" były minister stanu w kancelarii Wałęsy. Wachowski zapowiada, że zamierza popierać działające już na scenie politycznej partie "zdroworozsądkowe", będące przede wszystkim w opozycji do PiS i braci Kaczyńskich. Lech Wałęsa nie podjął jeszcze decyzji, czy jego przedstawiciele wezmą udział w wyborach. Nie zdecydował też, czy powoła do życia nową partię. Politycy i eksperci, z którymi rozmawiał "Dz", krytykują Wałęsę za ponowne przymierze z Wachowskim. "Dziennik" przypomina przeszłość kontrowersyjnego ministra. W czasach "Solidarności" Wachowski był kierowcą Wałęsy. Podczas stanu wojennego, gdy Wałęsa został internowany, pomagał jego rodzinie. Później zrobił błyskawiczną karierę polityczną u boku Wałęsy i został mianowany ministrem stanu. Jego silna pozycja opierała się wyłącznie na osobistym związku z Wałęsą. Nie reprezentował żadnego ugrupowania czy środowiska. Pracując w kancelarii lubił jednak pokazywać się w otoczeniu wysokich rangą mundurowych i biznesowych oligarchów. Z powodu "urabiania Wałęsy" miał wielu przeciwników. Mówili o nim "wiceprezydent" albo kapciowy, bo zakładał Wałęsie bambosze na nogi. Oskarżony o zakulisowe walki z innymi ludźmi Wałęsy, odszedł w sierpniu 1995 r. z jego kancelarii. Potem było o nim słychać niewiele. Znalazł pracę u Sobiesława Zasady, pływał w dalekomorskie rejsy. Ostatnie lata spędził w prokuraturach i salach sądowych. Ciągle procesował się, m.in. z Lechem Kaczyńskim , który nazwał go "wielokrotnym przestępcą". Zarzucano mu związki z tajnymi służbami.