Ambasador ocenił, że "rusofobia" jest powszechna w Wielkiej Brytanii, która od upadku Związku Radzieckiego stała się magnesem głównie dla superbogatych Rosjan. "Być może to następstwo stereotypu, według którego każdy Rosjanin jest powiązany z mafią" - powiedział Fiedotow, były wiceminister spraw zagranicznych, który jest w Londynie od 2005 roku. Obecnie w Wielkiej Brytanii mieszka około 400 tysięcy Rosjan. Wiele najdroższych nieruchomości w Londynie należy do bardzo zamożnych biznesmenów, takich jak Roman Abramowicz, Oleg Deripaska czy Borys Bieriezowski. Brytyjski dziennik "The Times" pisze w wydaniu internetowym, że rzadko się zdarza, by zagraniczny dyplomata tak bez ogródek wyrażał się na temat traktowania swych współobywateli w kraju rozwiniętym. Według gazety jego uwagi zostaną odebrane jako kolejny znak pogorszających się stosunków. Dyplomata przytoczył przykłady pobicia Rosjan w Londynie przez młodych napastników i braku stosownej reakcji policji. Zdaniem ambasadora Rosji w przypadku naruszenia prawa przez Rosjan reakcje brytyjskiej policji są natychmiastowe i nieproporcjonalne. Ambasador wspomniał o Rosjance, która dopuściła się drobnego wykroczenia drogowego i którą aresztowano i skuto kajdankami w obecności policjantów z wielu samochodów. Stosunki brytyjsko-rosyjskie charakteryzuje napięcie pogłębiające się od śmierci w Londynie w listopadzie roku ubiegłego otrutego radioaktywnym polonem byłego rosyjskiego agenta i krytyka Kremla Aleksandra Litwinienki. Dyplomatyczny spór zaostrzył się w ubiegłym tygodniu, gdy Rosja formalnie odrzuciła wniosek Londynu o wydanie mu podejrzewanego o otrucie Litwinienki Andrieja Ługowoja. Z kolei Londyn odmówił wydania Moskwie multimilionera Borysa Bieriezowskiego, a wcześniej emisariusza czeczeńskich separatystów Achmeda Zakajewa. Obaj otrzymali w Wielkiej Brytanii azyl polityczny.