To efekt rozgrywki o Ewę Kopacz, pisze "Rzeczpospolita", która ujawnia kulisy wydarzenia i - powołując się na rozmówców w PO - twierdzi, że takiego spięcia między Donaldem Tuskiem i Grzegorzem Schetyną nie było już dawno. Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że Tusk nie wiedział o planowanym przewrocie na Mazowszu, gdzie obowiązki przewodniczącej regionu pełniła Ewa Kopacz, należąca do grona jego ludzi. W nocy ze środy na czwartek niespodziewanie władzę przejął tam pos. Andrzej Halicki, człowiek Schetyny. Szefem regionu był jednak zaledwie... 36 godzin. Osoby z otoczenia Schetyny zapewniają, że była to samozwańcza akcja mazowieckiej PO, a zwłaszcza Hanny Gronkiewicz-Waltz, i wicepremier też był zaskoczony. Jednak rozmówcy gazety z PO twierdzą, że nie mógł o tym nie wiedzieć i że był to jego ruch. Tusk był tym "strasznie wkurzony" powiedział "Rzeczpospolitej" jej rozmówca. W czwartek późnym wieczorem wezwał Schetynę na rozmowę, a po niej w trybie pilnym zwołano zarząd regionu i przywrócono Kopacz na stanowisko. Nie ma konfliktu Tusk - Schetyna, co najwyżej to wojna ich dworów. Oni nad nimi nie panują, przekonuje polityk PO. Ale inni przyznają, że w sporze o Kopacz na linii Tusk - Schetyna zaiskrzyło bardziej niż zwykle, pisze "Rzeczpospolita".