Polityk tłumaczy, co może skłonić obie partie do takiej koalicji. - Za dwa lata obie partie będą w specyficznych sytuacjach. PiS stanie w obliczu utraty władzy, co nigdy nie jest położeniem komfortowym. Z kolei przed SLD stanie wizja kolejnych czterech lat w opozycji, co na dłuższą metę może oznaczać polityczną śmierć. W tej sytuacji te partie mogą się niespodziewanie odnaleźć jak w korcu maku - wyjaśnia Tusk. Według lidera PO, nawet zwycięstwo w wyborach parlamentarnych nie gwarantuje jego partii przejęcia rządów. - Niewykluczone, że gdy platforma po wyborach ogłosi takie propozycje, jak prorodzinny podatek liniowy czy jednomandatowe okręgi wyborcze, obie te partie pokażą nam figę i połączą się w socjalistycznym froncie - przewiduje Tusk. Przewodniczący PO ocenia też, iż PiS postanowił zmienić strategię wobec platformy. Przekonał się o tym, gdy Lech Kaczyński przyjaźnie przywitał go podczas lustracyjnych konsultacji w Pałacu Prezydenckim. - Jestem przekonany, że tę scenkę z serdecznym przywitaniem mnie przez Lecha Kaczyńskiego starannie wyreżyserowali propagandziści PiS. Teraz, po zjedzeniu LPR, chcą się umacniać w centrum i kreują się na umiarkowanych, wygładzonych polityków. Nawet naczelny agresor PiS Jacek Kurski buduje wizerunek łagodnego, miłego polityka. Co z tego, że krwiożercza bestia przebierająca się w koronkowe sukieneczki, białe podkolanóweczki i sandałki wygląda śmiesznie? Kurski znów założył, że "ciemny lud to kupi" - przypuszcza polityk. Cała rozmowa Marcina Dzierżanowskiego i Katarzyny Nowickiej z Donaldem Tuskiem w najbliższym wydaniu tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku,4 czerwca.