Były lider Platformy Obywatelskiej w wywiadzie dla "GW" zaznaczył, że jest przekonany, że system zbudowany przez PiS "zapadnie się nawet nie ze względu na skuteczność opozycji, ale pod ciężarem łajdactwa, jakie ta partia funduje". "Widać teraz każdego dnia, jak to zaczyna się kruszyć. Proszę sobie wyobrazić, jak z miesiąca na miesiąc będzie narastał ich strach. Strach tych, którzy teraz rozwalają system sędziowski, obrażają sędziów, szantażują ich, wyrzucają z pracy, organizują hejt przeciw nim. Ta władza najzwyczajniej w świecie boi się odpowiedzialności, i słusznie - jest wiele ewidentnych powodów do pociągnięcia wielu funkcjonariuszy tej władzy do odpowiedzialności karnej i procesowej" - ocenił Tusk. Szef EPL dodał, że "oni (PiS - red.) teraz nie spoczną na wysiłkach, by rozwalić system do końca, bo wiedzą, że już stracili władzę". Tusk o działaniach Timmermansa Były premier, pytany o swój dystans czy sceptycyzm wobec działań Fransa Timmermansa, kiedy zaczynały się pierwsze postępowania dotyczące praworządności w 2016 r., zaznaczył, że od pierwszego dnia do dziś miał i ma ambiwalentny stosunek do tego, co robi się w Brukseli wobec Polski. "Niezależnie od idiotycznej retoryki PiS nikt z nas nie chciałby, żeby Europa zajmowała się Polską jako pacjentem" - stwierdził. "Ale z drugiej strony bierność instytucji europejskich mogłaby oznaczać - i byłaby tak odbierana przez część Polaków - przyzwolenie na to, co się działo. Trzeba było robić wszystko dla chronienia polskiej reputacji" - powiedział. Podkreślił również, że "nikogo nie namawiał, by sprawa Polski trafiła na forum Rady Europejskiej, bo nie widział w tym żadnych korzyści dla Polski". "Ale Timmermansowi wystawiłbym bardzo pozytywną ocenę. Tym bardziej że przynajmniej wobec niego miałem stuprocentową pewność, że Polskę naprawdę lubi i cierpiał - trochę jak my wszyscy - patrząc, co się dzieje" - zaznaczył Tusk. Więcej w "Gazecie Wyborczej".