Lech Wałęsa miał dostać szampana po pokazie filmu Andrzeja Wajdy. Kontrolerzy na lotnisku w Londynie zdecydowali się na rewizję ze względu na przepisy mówiące o tym, że na pokład samolotu można wnieść płyny w maksymalnie stumililitrowych opakowaniach i w łącznej objętości nieprzekraczającej jednego litra - pisze "Tygodnik Powszechny". W środę do incydentu odniosło się także biuro prasowe lotniska Heathrow. "Przykro nam, jeśli Pan Wałęsa czuje, że nie został potraktowany sprawiedliwie" - przeczytać można w przysłanym Polskiemu Radiu oświadczeniu. Jego autorzy zaraz jednak dodają: "Nasze środki bezpieczeństwa służą ochronie wszystkich na lotnisku, a Pan Wałęsa poddany został takim samym procedurom, jak pozostali nasi pasażerowie". Lech Wałęsa poskarżył się na swoim blogu na obsługę na lotnisku i polską ambasadę w Londynie w niedzielę. "Nigdy więcej do Londynu!" - napisał na portalu były prezydent. Do zdarzenia doszło, gdy były prezydent wracał do kraju z brytyjskiej premiery filmu "Wałęsa. Człowiek z nadziei".Były prezydent skarżył się, że kontrolerzy wyciągali jego majtki i dziurawe skarpetki, które spakował, bo myślał, iż jako VIP nie będzie poddany kontroli.Do zdarzenia odniosła się też polska ambasada i premier Donald Tusk, który zapowiedział, że poprosi o wyjaśnienia tej sprawy.