Dodał, że obecnie około 20 państw ma środki pozwalające przenosić na wielkie odległości ładunki masowego rażenia, a skuteczność uderzenia rakietowego jest stuprocentowa. To wystarczy, by poważnie myśleć o tarczy antyrakietowej. Na uwagę gazety, że tarcza obroni USA, a co da Polakom, którzy mają zaangażować się w ten projekt? - Roberts oświadczył, że bezpieczeństwo jest niepodzielne. NATO, którego Polska jest członkiem, buduje własny, taktyczny system obrony teatru działań wojennych w Europie, który powinien być gotowy po roku 2010. Ten system ochroni przed rakietami średniego i krótkiego zasięgu; system amerykański to obrona przez rakietami balistycznymi. Roberts wyjaśnił, że amerykańska tarcza nie ochroni Europy południowo?wschodniej, bo to za krótki dystans od potencjalnych atakujących: Korei Północnej czy Iranu, ale Polskę i Europę Zachodnią już obronić może. Ale też może wystawić nas na strzał terrorystów, wtrąciła "Gazeta Krakowska". - Terroryści wybierają raczej "miękkie" cele, odpowiedział rozmówca dziennika. Nie bronione. Baz wojskowych nie atakują. Zresztą "tarcza" to tylko fragment przedsięwzięć obronnych USA i NATO. - Ale podkreślam "tarcza" to system obronny, wysyłający rakiety nieuzbrojone, które niszczą napastnika siłą uderzenia. A szczątki rakiet spłoną w stratosferze.