To dzięki jego radom Francois Mitterand dwa razy został wybrany na prezydenta Francji. Seguela już raz pomógł Kwaśniewskiemu. Wielu politologów uważa, że to dzięki jego radom postkomunista, wbrew sondażom, pokonał Lecha Wałęsę w 1995 roku. - Byliśmy umówieni w Paryżu na rozmowy w ramach francuskiej kampanii prezydenckiej, ale Jacques odwołał spotkanie, tłumacząc to nagłym zleceniem z Polski. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że zadzwonił Kwaśniewski - mówi "Super Expressowi" członek sztabu wyborczego lewicowej kandydatki na prezydenta Segolene Royal. Sprawa jest utrzymywana w ścisłej tajemnicy. Nikt z otoczenia Aleksandra Kwaśniewskiego nie chce komentować ponownej współpracy byłego prezydenta z - jak go nazywają - francuskim "cudotwórcą". Polityczny powrót Kwaśniewskiego nie będzie tani. Bo Seguela się ceni. Jego usługi mogą kosztować byłego prezydenta nawet pół miliona euro, czyli niemal dwa miliony złotych. W 1995 roku - według nieoficjalnych źródeł - zainkasował 300-400 tys. euro. - Jak trwoga, to do Boga - ironicznie komentuje Eryk Mistewicz, polski specjalista od marketingu politycznego, który działa z Seguelą w Europejskim Stowarzyszeniu Konsultantów Politycznych. Lewicowy fachowiec Jacques Seguela to prawdziwy guru europejskiego marketingu politycznego. Ma za sobą pracę przy 12 kampaniach wyborczych w całej Europie. Jego największym osiągnięciem jest dwukrotna prezydentura Francji Francois Mitteranda. Ale ma swój znaczący wkład także w zwycięstwo Aleksandra Kwaśniewskiego w 1995 roku. To on wymyślił, że lider polskiej lewicy, by wygrać z Lechem Wałęsą, musi schudnąć, przywdziewać niebieskie koszule i używać szkieł kontaktowych. W roku 2005 miał pracować z kandydatem na prezydenta Włodzimierzem Cimoszewiczem, ale ten się wycofał z wyborów. Seguela zawsze pracuje tylko z lewicą. Czy i tym razem okaże się ostatnią deską ratunku dla - skompromitowanej nagraniami rozmów Józefa Oleksego z Aleksandrem Gudzowatym - lewicy? - Jacques jest jak krążownik. Jego wejście do gry to nadzieja dla lewicy i kłopoty dla prawicy - mówi "SE" Mistewicz.