Według korespondenta gazety "po miesiącach powściągliwego zachowania Kaczyński zadaje wokół ciosy, które trafiają nie tylko politycznych przeciwników, ale też jego popleczników". Jak pisze dziennik, w trakcie kampanii wyborczej Kaczyński rzadko wspominał katastrofę samolotu 10 kwietnia, "zachowywał się łagodnie i pojednawczo". "Jednak od swojej nieznacznej porażki wyborczej niemal wszystkie jego wystąpienia krążą wokół śmierci jego brata. Swym głównym celem uczynił on walkę o miejsce w historii dla niego (Lecha Kaczyńskiego). Dlatego zażądał wzniesienia pomnika dla swego brata na placu przed Pałacem Prezydenckim. Tam po katastrofie gromadziły się najpierw setki, a ostatnio już tylko dobry tuzin fundamentalistów katolickich, by pod drewnianym krzyżem modlić się o zbawienie duszy zmarłego tragicznie prezydenta i moralne uzdrowienie Polski" - pisze "SZ". Dziennik dodaje, że także podczas obchodów 30-lecia powstania Solidarności Jarosław Kaczyński próbował ukazać swojego brata jako "jedną z najważniejszych postaci tego pierwszego wielkiego ruchu demokratycznego w dawnym bloku wschodnim", czemu jednak sprzeciwiła się aktywistka z tamtych czasów Henryka Krzywonos. Według "Sueddeutsche Zeitung" było to gorzkie dla Kaczyńskiego, tak jak fakt, że dla większości Polaków pochowanie pary prezydenckiej w krypcie na Wawelu nie było stosowne. Niemiecki dziennik zauważa, że wielu komentatorów, w tym popierający dotychczas Kaczyńskiego redaktor naczelny dziennika "Rzeczpospolita" Paweł Lisicki, krytykuje nadawanie tragedii pod Smoleńskiem przesadnego religijnego wymiaru. "Wielu uważa, że osobisty ból Kaczyńskiego zamglił mu spojrzenie na to, co możliwe w polityce. Na to wskazuje też to, że niedawno powiedział, iż żadna duża partia nie jest godna wejść w koalicję z jego ugrupowaniem po wyborach w 2011 roku" - pisze "Sueddeutsche Zeitung".