Wszyscy byli wyjątkowo brutalni w stosunku do ofiar. Sekatorem obcinali im palce i wysyłali rodzinom (stąd nazwa gangu). Jeden z przestępców już wyszedł na wolność. Prokuratura złożyła w tej sprawie zażalenie. Część z oskarżonych, mimo wszystko nie opuści więzienia, ponieważ odsiaduje inne wyroki. Jednak decyzja sędzi Piwnik wprawiła w osłupienie policjantów, porwanych i ich rodziny. - Ci, którzy wyjdą, nadal mogą porywać - przestrzega jeden z funkcjonariuszy wydziału terroru kryminalnego KSP. - To są bezwzględni bandyci, którzy teraz będą się mścić na nas za składanie zeznań przed sądem - mówi żona jednego z porwanych mężczyzn. Gang obcinaczy palców ma na sumieniu co najmniej 20 uprowadzeń i trzy zabójstwa. Ciał dwojga zakładników - hinduskiego biznesmena i córki podwarszawskiego przedsiębiorcy - nie odnaleziono do dzisiaj. Kierowana przez Grzegorza K., ps. Ojciec, banda działała w latach 2003-2005. Zarobiła na kidnapingu co najmniej 7 milionów zł. Przed warszawskim sądem w ławach oskarżonych zasiada boss i sześciu jego podwładnych. W uzasadnieniu swojej decyzji sędzia Piwnik oświadczyła, że "na tym etapie procesu nie ma już podstaw do stosowania tymczasowego aresztu". Zażalenie prokuratury sąd rozpatrzy 18 stycznia.