Łącznie nagrody dla ministrów w rządzie Prawa i Sprawiedliwości wyniosły 1,5 miliona złotych. Niektórzy ministrowie napotkali trudności w zdobyciu pieniędzy na oddanie przyznanych premii. Szef KPRM, Michał Dworczyk mówił w Radiu Zet, że zmuszony był sprzedać swój osiemnastoletni samochód i wziąć kredyt (przyznano mu 30 tysięcy złotych nagrody). Bez kredytu zwrot nagrody nie mógł być możliwy także w przypadku Adama Lipińskiego, który otrzymał 51,4 tys. złotych nagrody za 2017 rok. Nagrody zwrócili też m.in. Mariusz Błaszczak, Zbigniew Ziobro, Jarosław Gowin czy Elżbieta Rafalska - informuje "Super Express". Premię w wysokości 65,1 tysiąca złotych oddała również ówczesna premier Beata Szydło, która otwarcie mówiła, że "nagrody się należały". Więcej w "Super Expressie". Afera z nagrodami W lutym, w odpowiedzi na interpelację Krzysztofa Brejzy (PO) z grudnia ub.r., przedstawiono tabelę z łącznymi kwotami nagród brutto dla poszczególnych ministrów w 2017 r. Według tabeli nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów w wysokości od 65 tys. zł do ponad 80 tys. zł rocznie; 12 ministrów w KPRM od blisko 37 tys. do prawie 60 tys. zł rocznie oraz ówczesna premier Beata Szydło (65 100 zł). Ujawnione informacje wywołały wiele słów krytyki, nie tylko ze strony opozycji. W efekcie Jarosław Kaczyński kazał nagrodzonym oddać otrzymane kwoty i wpłacić je na konto Caritasu. PiS zapowiedział także obniżenie pensji parlamentarzystów oraz samorządowców. W czwartek wieczorem Sejm uchwalił ustawę, która przewiduje obniżenie uposażenia parlamentarzystów o 20 proc. Zgodnie z ustawą, uposażenie posła i senatora będzie odpowiadało 80 proc. wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu, ustalonego na podstawie przepisów o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat.