Akta Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka i Stanisława Kani od pół roku krążą między stołecznymi sądami, a prokuratorzy z pionu śledczego IPN w Katowicach wciąż nie mogą odczytać aktu oskarżenia w procesie dotyczącym wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Kolejne sądy uznają, że nie są właściwe do rozpoznania sprawy, która najpierw została przez prokuratorów przekazana do sądu rejonowego, by w końcu trafić do sądu okręgowego. Ten zaś kilka dni temu - w wyniku zmian w przepisach dotyczących postępowania karnego - podjął decyzję o zwróceniu jej do sądu niższej instancji. Co dalej ze sprawą generałów? - Tego nikt obecnie nie wie. Fakt, że wpłynie ponownie do sądu rejonowego wcale nie oznacza, że będzie tam prowadzona, pisze "Rzeczpospolita". Mniejsze warszawskie sądy od dłuższego czasu unikają bowiem prowadzenia dużych, trudnych i dodatkowo medialnych spraw. 84-letniemu generałowi Jaruzelskiemu prokurator IPN zarzucił zbrodnię komunistyczną. Miała ona polegać na kierowaniu "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw". Na ławie oskarżonych zasiądzie dziewięć osób, m.in. Stanisław Kania, Czesław Kiszczak i Florian Siwicki.