Jak czytamy w dzienniku, podczas posiedzenia Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich, w czasie której omawiano zmiany w regulaminie Sejmu, okazało się, że w obecnej kadencji izby posiedzeń podkomisji było kilkakrotnie mniej niż w poprzednich. "Rzeczpospolita" przytacza dane: za rządów AWS i SLD liczba posiedzeń podkomisji wyniosła ponad 3,5 tys. Za pierwszych rządów PiS było ich 1157. Podczas dwóch kadencji rządów PO liczba ta wyniosła kolejno 2791 i 2224. W obecnej kadencji posiedzeń podkomisji było zaś zaledwie 841. Dziennik podkreśla, że tak dużej anomalii nie widać w innych wskaźnikach dotyczących prac Sejmu - ani w ilości uchwalanych ustaw, ani w liczbie posiedzeń komisji."Rzeczpospolita" zapytała posłów, czy tak mała liczba posiedzeń podkomisji jest niepokojącym zjawiskiem.Poseł Tadeusz Cymański z PiS podkreśla, że "miarą nie są cyferki, ale efektywność rządzenia i jakość stanowienia prawa". "Poza tym proste porównywanie liczby posiedzeń może być obarczone błędem, bo są one różnej długości i wagi" - mówi Cymański w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Z kolei zdaniem opozycji, to dowód na to, że parlament ma coraz bardziej fasadowy charakter. "Świadczy to o siłowym przepychaniu kolanem najbardziej niedopracowanych projektów. Kiedyś kierowaliśmy je do podkomisji, by był czas na swobodną, nieograniczoną w czasie dyskusję. (...) Dziś podkomisje uznano za zbędny kwiatek do kożucha, a projekty są przegłosowywane, nawet gdy sejmowi legislatorzy łapią się za głowę" - mówi poseł PO Sławomir Piechota.Więcej w "Rzeczpospolitej".