Metrycki zapytany o to, czy szkoła zabija kreatywne myślenie oraz tendencję do eksperymentowania, odpowiedział, że szkoła to tylko jeden z czynników determinujących rozwój dziecka. "Pomijając biologię, mamy oddziaływanie rodziny, społeczeństwa, kultury... Niemniej wiele światowych badań potwierdza, że wspieranie kreatywności nie należy do mocnych stron systemów oświatowych. I w tym tkwi nasza szansa, jeżeli zdołamy tę niemoc przełamać w polskim systemie" - mówił. "Nastawienie polskiego systemu edukacji formalnej na pielęgnowanie naturalnej kreatywności uczniów przyniosłoby gospodarce i społeczeństwu bardzo duże korzyści. Kształcenie może być o wiele bardziej efektywne, w systemie edukacji kryją się olbrzymie rezerwy" - podkreślił. "Zakładając, że czynnikiem determinującym rozwój jest wiedza, kraje, które nie osiągną zdecydowanego postępu w edukacji, będą miały nikłe szanse na osiągnięcie trwałej przewagi konkurencyjnej. Nie mam tu na myśli wiedzy teoretycznej, lecz umożliwiającą wdrażanie innowacji, które kreują postęp. Potrzebujemy ludzi, którzy potrafią tworzyć rozwiązania, współpracować dla realizacji wspólnych celów, dla których naturalną drogą będzie ciągły rozwój. Większość naszych dzieci, a już na pewno wnuków, będzie musiała wielokrotnie zmieniać zawód. Jeśli nie nabędą ogólnych kompetencji adaptacyjnych, przede wszystkim nawyku i umiejętności efektywnego uczenia się, zasilą szeregi nieproduktywnej części społeczeństwa, która będzie utrzymywana przez grupę aktywną zawodowo, kurczącą się z powodów demograficznych. Chcąc uniknąć tego scenariusza, musimy wspólnie zmieniać polską szkołę" - zaznaczył Metrycki. Więcej w "Rzeczpospolitej".