Jak podaliśmy we wtorek, jesienią w obozie Zjednoczonej Prawicy szykują się zmiany. Będzie to nie tylko rekonstrukcja rządu, ale również przetasowania wewnątrzpartyjne. Na celowniku znalazł się premier Mateusz Morawiecki, który został zaatakowany w poniedziałkowym materiale "Wiadomości". TVP poinformowały widzów o "nieoczekiwanym wsparciu w ataku na Andrzeja Dudę". Chodziło o reklamy prasowe Kancelarii Prezesa Rady Ministrów czy spółek kontrolowanych przez środowisko premiera wykupione w mediach niechętnych Dudzie - pisaliśmy. Premier otrzymał solidny cios. A nie jest tajemnicą, że prezes TVP Jacek Kurski blisko współpracował ze Zbigniewem Ziobrą. Nieoficjalnie mówi się, że wciąż współpracuje - to nasze dalsze ustalenia. Tymczasem jak donosi "Rzeczpospolita", "od kilku dni w politycznych kuluarach krążyły plotki o tym, że tuż po wyborach Jarosław Kaczyński ma otrzymać od życzliwych listę ogłoszeń, które Morawiecki lub kojarzone z nim spółki wykupili w mediach, które obóz władzy uważa za nie swoje". Według informacji dziennika, premier nie jest zbyt lubiany przez kierownictwo PiS. Nie przepada za nim ani Joachim Brudziński, ani tzw. zakon PiS, ani Beata Szydło, z którą ostatnio bliski sojusz zawarł Ziobro. Jak podaje "Rzeczpospolita", od dłuższego czasu przekonują Kaczyńskiego o konieczności wymiany szefa rządu. Gazeta twierdzi, że pojawiał się nawet lista ewentualnych następców Morawieckiego. "Posłowie PiS szepczą, że o tece premiera myśli sam Jacek Kurski. Wymienia się też inne nazwiska - m.in. prezesa Orlenu Daniela Obajtka, szefa MON Mariusza Błaszczaka czy obecnego wicepremiera Jacka Sasina" - czytamy. Na dymisję Morawieckiego wciąż nie zgadza się Kaczyński - puentuje "Rzeczpospolita".