Stacja telewizyjna relacjonowała proces między Jarosławem Kaczyńskim i Lechem Wałęsą o naruszenie drób osobistych. W trakcie transmisji operator zrobił zbliżenie na leżący na stole dowód osobisty Kaczyńskiego. Wtedy dokumentowi mogli przyjrzeć się wszyscy widzowie - czytamy w "Rzeczpospolitej". W tej sprawie pismo do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wystosował Urząd Ochrony Danych Osobowych. "Urzędu Ochrony Danych Osobowych wskazuje, że praktyka taka jest niewłaściwa z punktu widzenia ochrony dóbr osobistych osób, które znalazły się lub mogą się znaleźć w podobnej sytuacji" - czytamy. Urząd zauważa, że unijne przepisy o ochronie danych mają ograniczone stosowanie przy przetwarzaniu danych do celów dziennikarskich. Dlatego zdaniem prezes UODO należy brać pod uwagę przepisy Konstytucji i kodeksu cywilnego, które chronią "dane prywatne każdej osoby fizycznej, bez względu na funkcję, jaką pełni". Z pisma nie wynika jednak, że Urząd doszukał się złamania prawa, grożącego konsekwencjami dla TVN. Więcej w "Rzeczpospolitej".