"Rzeczpospolita": Tajemniczy świadek wypadku z udziałem premier Szydło
Policja poszukuje kierowcy renault, który był świadkiem wypadku premier Beaty Szydło w Oświęcimiu - informuje "Rzeczpospolita". Po wypadku, funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu pozwolili odjechać kierowcy samochodu - czytamy.
W artykule Izabeli Kacprzak i Grażyny Zawadki czytamy, że poszukiwany kierowca renault jechał tuż za seicento Sebastiana K., który miał być sprawcą wypadku. Jak wskazują autorki, szanse na odnalezienie świadka są nikłe, gdyż policja nie zna numerów rejestracyjnych pojazdu, ani nie wie, skąd pochodzi kierowca.
Według informacji gazety, jeśli policyjne działania nie dadzą efektu, prokuratura ogłosi poszukiwania kierowcy renault poprzez media.
Zeznania kierowcy są niezbędne dla śledztwa, gdyż jako naoczny świadek, może wyjaśnić liczne wątpliwości zdarzenia z 10 lutego.
Przypomnijmy, że główną wątpliwością, jaka pojawiła się w trakcie śledztwa, są rozbieżne zeznania w sprawie sygnalizacji świetlnej i dźwiękowej rządowej limuzyny.
Tajemniczemu kierowcy renault za niezgłoszenie się do prokuratury nic nie grozi. Poszukiwanie go nie byłoby jednak konieczne, gdyby nie błąd funkcjonariuszy BOR, którzy po wypadku - przed przyjazdem policji - pozwolili świadkom odjechać - wskazuje dziennik.
Więcej we wtorkowym wydaniu "Rzeczpospolitej".