Jak podkreśla "Rzeczpospolita", ta wygrana ma znaczenie symboliczne. To w tej kadencji drugie wybory uzupełniające, w których PiS przejmuje mandat obsadzony w 2011 r. przez PO. Jednak w tym wypadku należał on do jednej z czołowych postaci partii rządzącej - wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej, która odeszła z Senatu, przyjmując fotel w Komisji Europejskiej. Ryszka wygrał zdecydowanie, zdobywając ponad połowę głosów (8,5 tys.). Jego rywal z PO Michał Gramatyka uzyskał niemal 4,5 tys. głosów, a Dariusz Dyrda związany z Ruchem Autonomii Śląska, ale startujący pod lokalnym szyldem, przekonał nieco ponad 2 tys. wyborców. Z powodu niskiej frekwencji politycy PO bagatelizują wagę tego zwycięstwa. Ani kandydat tej partii, ani jego sztab nie chcieli mówić o przyczynach porażki. "Rzeczpospolita" przypomina o braku zaangażowania aparatu w jego kampanię. Do okręgu nie przyjechał żaden znany polityk PO, a Bieńkowska znalazła się jedynie w materiałach reklamowych. W materiałach kandydata PiS był prezes Jarosław Kaczyński, ale też do okręgu nie przyjechał. Sam Ryszka uważa, że na jego korzyść działała sytuacja w górnictwie, gdzie trwają protesty. "PO już tyle naobiecywała, że ludzie zaczynają otwierać oczy i zwracać się w kierunku PiS. Dzięki temu wygramy wybory do Sejmu na jesieni" - mówi nowy senator Czesław Ryszka.