"Rzeczpospolita" przypomina, że o nielegalnych interesach braci R. stało się głośno w związku z rewelacjami byłego agenta CBA, który twierdzi, że w ich agencji towarzyskiej nagrano ważnego polityka. Tymczasem Agencja i prokuratura zaprzeczają istnieniu nagrania. Jak pisze gazeta, kolejne odsłony sprawy potęgują wątpliwości - o motywy seksbiznesu braci R., i niezrozumiałą łagodność wymiaru sprawiedliwości dla ich procederu. "Rzeczpospolita" za zgodą sądu w Tarnowie poznała akty oskarżenia i wyroki skazujące R. oraz ludzi z ich gangu. R. znajdowali kobiety w trudnej sytuacji, mające długi u sutenerów. Bracia kupowali je głównie z Ukrainy, średnio za 300 dolarów. W agencjach R. musiały wszystko odpracować. Polski wymiar sprawiedliwości, jak ujawniła "Rzeczpospolita" obszedł się z braćmi R. wyjątkowo łagodnie. Choć za handel ludźmi grozi do dziesięciu lat więzienia, oni zostali skazani na rok i 1,5 roku. Skorzystali z nadzwyczajnego złagodzenia kary. Wątpliwości budzi także skorzystanie przez R. z instytucji tzw. małego świadka koronnego. Wiele wskazuje na to, że nie spełniali kluczowej przesłanki wymaganej przez prawo. Wreszcie wątpliwości budzi ustalenie sumy, jaką przez kilkanaście lat mieli zarobić na nielegalnym procederze R. Według prokuratury łączna suma zysków sutenerów wyniosła jedynie "co najmniej 55 tys. zł". Czy jest możliwe, by przez 13 lat procederu tylko tyle zarobili? - pyta gazeta. Więcej w "Rzeczpospolitej".