"Rzeczpospolita" opisuje sprawę z maja 2013 r. Martin C. razem ze znajomymi świętował wówczas na mieście urodziny brata. Najpierw bawili się w lokalu w pobliżu mostu Poniatowskiego w Warszawie, a następnie około północy udali się na pobliską stację benzynową. Rozbawione towarzystwo zaczęło śpiewać, na miejsce przyjechała straż miejska, a następnie kilka radiowozów. Martin C. dostał mandat za zakłócanie spokoju i założono mu kajdanki. Został przewieziony do komendy przy ul. Wilczej. Jak wynika z aktu oskarżenia, który poznała "Rzeczpospolita", doszło tam do skandalicznych zachowań. Policjanci kazali Martinowi C. zdjąć buty, klęknąć, a potem zaczęli go bić pałką w podeszwy stóp. Mężczyzna cały czas był skuty kajdankami. Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z 1990 r., zabrania się używania policyjnej pałki do uderzeń w głowę, szyję, brzuch, nieumięśnione oraz szczególnie wrażliwe części ciała. Nie wolno jej też stosować wobec osób, które mają założone kajdanki.- Czterej policjanci zostali oskarżeni o przekroczenie uprawnień służbowych i pobicie zatrzymanego, czym spowodowali uszczerbek na jego zdrowiu - mówi "Rzeczpospolitej" Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Więcej w "Rzeczpospolitej".