Chcą oni skierować do sądów jak najwięcej aktów oskarżenia, zanim 1 lipca zacznie obowiązywać nowa procedura karna - pisze "Rzeczpospolita". A zmiany w procesie karnym są rewolucyjne - w praktyce będzie to pojedynek prokuratora z adwokatem; wygra ten, kto przedstawi lepsze argumenty i przekona do nich sąd. Śledczy w nowych rozwiązaniach widzą pułapki, więc tam, gdzie to możliwe, kierują akty oskarżenia, by podlegały jeszcze starej, znanej procedurze. Nikt nie wie, jak się sprawdzi nowa - mówią "Rzeczpospolitej" oskarżyciele. Dodają, że lepiej nie testować jej na skomplikowanych sprawach, w których jest wielu oskarżonych, świadków i setki tomów akt. Według śledczych nowe przepisy to przecieranie szlaków i lepiej nie prowadzić eksperymentów na dużych i ważnych sprawach. Lada dzień do sądu trafi akt oskarżenia ws. głośniej afery Amber Gold; nieoficjalnie wiadomo, że prawie gotowy jest akt oskarżenia dotyczący zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary. A oprócz dużych, medialnych spraw prokuratorzy wypychają także te mniej znane, liczące tysiące tomów akt, z masą świadków i dowodów - czytamy. Więcej w "Rzeczpospolitej".