Profesor Henryk Skarżyński jest szefem publicznego Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu oraz guru dla tysięcy pacjentów, którym przywrócił słuch. Jednak w efekcie kontroli resortu zdrowia, obejmującej lata 2012-2014, może mieć kłopoty. Nepotyzm, niejasny obrót materiałami leczniczymi oraz wystawne imprezy na koszt podatników - pisze "Rzeczpospolita", która jako pierwsza napisała o sprawie. Gazeta informuje, że kierowany przez prof. Skarżyńskiego instytut złożył do ABW doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa nielegalnego udostępnienia materiałów dotyczących kontroli. Według Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu, resort nie postawił instytucji żadnych zarzutów, a kontrola formalnie nie została zakończona. "Rzeczpospolita" ujawnia jednak, że ministerialni kontrolerzy podejrzewają instytut o nieprzejrzysty obrót materiałami medycznymi. Placówka m.in. nie prowadzi rejestru wszczepianych pacjentom implantów z wykorzystaniem ich numerów seryjnych. Tym samym w razie wadliwej serii urządzeń trudno ustalić, komu zostały wszczepione. Najpoważniejsze zarzuty dotyczą przetargów. Jak pisze "Rzeczpospolita", kontrakty regularnie otrzymują spółki związane z synem profesora, Piotrem. Instytut przekonuje, że nie posiadał wiedzy na ten temat. Prof. Skarżyński zapewnia, że nie kierował pracami komisji przetargowych. Jednocześnie szef Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu podpisał deklarację dotyczącą konfliktu interesów, według której nie pozostaje w stosunku pokrewieństwa z wykonawcą i członkami firm starających się o zamówienie. Czy prof. Skarżyński jest w stanie przetrwać nawałnicę? Jak pisze "Rzeczpospolita", lekarz ma świetne kontakty z premier Ewą Kopacz, która - jak czytamy - "stoi za nim murem".