"Od lat mieszał prawdę z kłamstwem, wprowadzał w błąd organy ścigania, popełniał przestępstwa - jednak prokuratura dopiero w ubiegłym tygodniu odwiesiła Piotrowi K. zarzuty, które pozbawiają go statusu świadka koronnego, jaki posiada od 10 lat" - ustaliła "Rzeczpospolita". Dziennik przywołuje doniesienia "Gazety Wyborczej" dotyczące zeznań "Brody". Świadek miał "przed prokuratorem" zarzucić Patrycji Koteckiej, prywatnie żonie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, rzekome "kontakty z warszawskim półświatkiem". Jak przypomina "Rzeczpospolita", Piotr K. został świadkiem koronnym w śledztwie dotyczącym gangu pruszkowskiego. Prokuratura postawiła mu 71 zarzutów, m.in. porwania dla okupu. "Broda" poszedł na współpracę, wsypał kilkudziesięciu gangsterów i za to w 2010 roku otrzymał status świadka koronnego. Sprawę przeciwko niemu zawieszono. Jednak przeciwko "Brodzie" w tym samym czasie prowadzono inne sprawy, które skończyły się dla niego wyrokami wieloletniego bezwzględnego więzienia. Ostatni zapadł przed lutym 2014 roku. "Broda" zaczął się ukrywać przed odsiadką. W lutym 2017 roku sąd wydał za nim list gończy (K. uciekł prawdopodobnie na Ukrainę). Przymiarki do odebrania Piotrowi K. statusu świadka koronnego robiono już w 2019 roku. Wtedy jednak je zawieszono. "To był błąd" - ocenia "Rzeczpospolita". Dopiero w ubiegłym tygodniu Prokuratura Krajowa zdecydowała o zabraniu mu statusu "koronnego". Co było tego powodem? Według nieoficjalnych informacji "Rzeczpospolitej" powodem było to, że "Broda" nie wywiązywał się z obowiązków świadka koronnego. Niewątpliwie znaczenie miało rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o żonie ministra Ziobry. "Takie informacje tylko z pozoru noszą znamiona skandalu obyczajowego. W praktyce mogą zdestabilizować rząd, zagrozić bezpieczeństwu państwa. Nie wiemy, kto pociąga za sznurki Piotra K." - mówi oficer służb. Więcej w "Rzeczpospolitej".