Koschalke przed tygodniem został mianowany zastępcą komendanta. Ale od 1 sierpnia awansuje. Na stanowisku szefa Straży Marszałkowskiej zastąpi Mieczysława Kurasa, który pełni tę funkcję od 2006 roku i odchodzi w atmosferze skandalu. Kuras złożył wypowiedzenie po medialnych informacjach, że w Sejmie zginęło trzysta sztuk amunicji. W Kancelarii Sejmu powołano komisję, która ustaliła, że naboje zawieruszyły się wskutek prostego błędu. Zamiast do magazynu trafiły do funkcjonariusza odpowiadającego za szkolenia na strzelnicy. W BOR Koschalke był szefem oddziału zajmującego się właśnie zabezpieczeniem budynków rządowych. Świetnie zna też kompleks budynków parlamentu. Ochraniał marszałków Sejmu Józefa Zycha i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-maciej-plazynski,gsbi,275" title="Macieja Płażyńskiego" target="_blank">Macieja Płażyńskiego</a>, a w 1999 roku odpowiadał za zabezpieczenie Wizyty Jana Pawła II w parlamencie. Zdaniem Jerzego Dziewulskiego, byłego posła SLD i specjalisty w dziedzinie bezpieczeństwa, nowy komendant będzie mieć zadanie przekonania posłów do większej dbałości o bezpieczeństwo.