Dziennik ujawnia, że dotarł do pięciu umów o dzieło, w których szef Biura TK zlecił "zebranie materiałów i przygotowanie projektu orzeczenia wraz z analizą prawną i wnioskami". Wykonawcy otrzymywali za pracę od 4 do 10 tys. zł. Umowy były zawarte w 2015 roku. Jak informuje "Rzeczpospolita", sędzią sprawozdawcą w tych sprawach był ówczesny wiceprezes TK Stanisław Biernat. Była również jeszcze przynajmniej jedna umowa innego sędziego. Biernat przyznał w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że "kilka razy korzystał z pomocy osób niebędących jego etatowymi asystentami". "Jedna osoba była zatrudniona w Trybunale, a druga nie. Był to wykwalifikowany prawnik o sprawdzonych kompetencjach, zobowiązany do poufności" - oświadczył Biernat. "Rzeczpospolita" posiada m.in. kopię rachunku wypłaty honorarium dla prawnika z Instytutu Nauk Prawnych PAN. Były prezes TK prof. Andrzej Rzepliński nie widzi w zawieraniu podobnych umów nic złego. "Chodziło o przyspieszenie kilku spraw w okresie przeciążenia TK" - powiedział "Rzeczpospolitej". Prof. Maciej Gutowski, dziekan poznańskich adwokatów, ocenia, że powierzenie orzecznictwa asystentowi lub osobie z zewnątrz jest nie do pogodzenia z niezawisłością sędziowską. Więcej w "Rzeczpospolitej".