Przypomnijmy, że 10 lutego 2017 roku doszło do wypadku z udziałem rządowej kolumny i seicento kierowanego przez Sebastiana K. Jak czytamy w artykule Izabeli Kacprzak i Grażyny Zawadki, "wszystko wskazuje na to, że kierowca seicento prawdopodobnie zostanie oskarżony o spowodowanie wypadku". Dziennikarki ustaliły jednak, że podczas badania kluczowej dla śledztwa sprawy, mogło dojść do nadużycia. Kluczową dla śledztwa sprawą było ustalenie, czy rządowa kolumna miała włączone sygnały dźwiękowe, co czyniłoby ją pojazdami uprzywilejowanymi. I tu pojawia się problem. Funkcjonariusze BOR uczestniczący w wypadku zgodnie twierdzą, że sygnały były włączone. Cywilni świadkowie zeznali jednak, że żadnych dźwięków nie było. Wśród świadków znalazło się kilka osób, które w czasie wypadku wychodziły ze spotkania klubu AA. I tu pojawia się kolejny problem. Większość świadków oceniała biegła psycholog, która w trakcie śledztwa została odsunięta od sprawy. "Rzeczpospolita" ustaliła, że na jej miejsce powołano Joannę Łuczyńską-Nieśpielak (która nie figuruje na liście sądu jako biegła), prywatnie żonę Jeremiego Nieśpielaka (przedsiębiorcy, który w 2011 r. startował do Sejmu z oświęcimskiej listy PiS, okręgu nr 12 - tego samego, z którego startowała Beata Szydło). Jak wynika z ustaleń gazety, pierwsza ekspertka oceniła możliwości poznawcze cywilnych świadków pozytywnie, a Łuczyńska-Nieśpielak miała zastrzeżenia, co do zeznań świadków, którzy uznali, że nie słyszeli sygnałów nadjeżdżającej kolumny. Tym samym, druga ekspertka podważyła kluczową dla sprawy wiarygodność świadków. Więcej w "Rzeczpospolitej"