Jak pisze Marcin Dobski z "Rzeczpospolitej", brak odwołania od uchwały Państwowej Komisji Wyborczej oznacza, że Nowoczesna "lekką ręką zrezygnowała z kilkunastu milionów złotych subwencji". Gazeta przypomina, że głównym zarzutem Państwowej Komisji Wyborczej wobec partii <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-ryszard-petru,gsbi,2394" title="Ryszarda Petru" target="_blank">Ryszarda Petru</a> było - tak jak w przypadku sprawozdania komitetu wyborczego - gromadzenie i wydawanie pieniędzy przeznaczonych na finansowanie udziału w wyborach bez pośrednictwa funduszu wyborczego. Podobne wątpliwości jak w przypadku Nowoczesnej PKW miała wobec partii Razem. Obie uchwały zostały opublikowane 3 października, z tą różnicą, że formacja <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-adrian-zandberg,gsbi,1684" title="Adriana Zandberga" target="_blank">Adriana Zandberga</a> nie odpuściła i złożyła kilkunastostronicową skargę do SN. Nowoczesna z prawa do odwołania nie skorzystała. To dziwi, bo gdy tylko w lipcu PKW odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu wyborczego Nowoczesnej, Petru w mediach zapowiadał, że wyczerpie wszystkie możliwości prawne w Polsce. A w razie konieczności skieruje sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - czytamy. Więcej w "Rzeczpospolitej".