Pytania o zagrożenie terroryzmem w Polsce odżyły po niedawnym ujawnieniu szczegółów raportu o domniemanych więzieniach CIA i gratyfikacji finansowej, jaką miały otrzymać nasze służby za zgodę na ich prowadzenie. Temat stał się gorący za sprawą wtorkowej wypowiedzi gen. Pawła Pruszyńskiego, byłego wiceszefa ABW. Człowiek służb po raz pierwszy tak obszernie opowiedział o próbie zamachu terrorystycznego sprzed 11 lat. - W 2003 r. ABW udaremniła skoordynowany atak terrorystyczny na polskie kościoły - stwierdził gen. Pruszyński w TVP Info. Z jego relacji wynika, że atak bombowy miał nastąpić podczas pasterki w kościołach w czterech dużych miastach, a organizowali go obcokrajowcy związani z ugrupowaniami islamistycznymi. Andrzej Barcikowski, były szef ABW, twierdzi, że oprócz świątyń miał być też zaatakowany jeden z hoteli podczas zabawy sylwestrowej. Jak podkreśla "Rzeczpospolita", Barcikowski i Pruszyński kierowali ABW za czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego i rządów Leszka Millera. Stąd spekulacje, że opowieść o tysiącach Polaków ocalonych przed islamskimi zamachowcami nie bez przyczyny pojawia się teraz, gdy obaj politycy mają kłopoty w związku z raportem o torturach CIA w Polsce. Zdaniem rzecznika ABW Macieja Karczyńskiego "sytuacja sprzed 11 lat w żaden sposób nie skutkuje obecnie zagrożeniami dla bezpieczeństwa państwa". Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej także uważa, że Polska "jest na drugim planie zainteresowania organizacji terrorystycznych, ale służby muszą być czujne".