Jak przypomina dziennik, prezes NIK, z mocy ustawy, jest praktycznie nieusuwalny - może go odwołać Sejm, ale pod warunkiem, że sprawujący funkcję szefa NIK sam zrzeknie się stanowiska lub uzna, że "stał się trwale niezdolny do jego zajmowania wskutek choroby". Inne możliwości to: skazanie prawomocnym wyrokiem sądu za popełnienie przestępstwa, złożenie fałszywego oświadczenia lustracyjnego, stwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu, oraz orzeczony przez Trybunał Stanu "zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych". Zdaniem prawników, z którymi rozmawiała "Rzeczpospolita", Mariana Banasia można jednak usunąć ze stanowiska również w inny sposób. Wskazują oni, że "pierwszy etap jego wyboru jest wadliwy prawnie z jego winy - wprowadził bowiem wszystkich w błąd". "Wystarczy, że Senat lub Sejm podejmą uchwałę odnoszącą się do procedury zgłoszenia kandydata na prezesa NIK, który nie podał ważnych informacji mających znaczenie dla jego wyboru" - mówi "Rz" proszący o anonimowość prawnik. Zwraca on uwagę, że "już po wyborze Banasia wyszło na jaw, iż kamienicę w Krakowie wynajmował poniżej cen rynkowych, oszczędzając na podatkach. Te ważne dla wyboru informacje zataił". Marian Banaś został wybrany na szefa NIK bezwzględną większością 243 głosów. Dziś posłowie PiS w rozmowie z "Rz" przyznają, że nie zagłosowaliby za jego kandydaturą. Więcej w "Rzeczpospolitej".