Jak pisze Anna Cieślak-Wróblewska na łamach "Rzeczpospolitej", projektem ustawy budżetowej we wtorek ma zająć się Rada Ministrów. Według informacji dziennika, pomimo realizacji kosztownych obietnic wyborczych w ramach "piątki Kaczyńskiego" dochody mają w pełni równoważyć wydatki. Jak podkreśla "Rzeczpospolita", będzie to pierwszy tak dobrze skonstruowany plan finansowy państwa od czasów transformacji. Dotychczas - jak przypomina gazeta - wszystkie budżety opierały się na deficycie, zarówno, jeśli chodzi o projekt, jak i wykonanie. "To silny argument w toczącej się kampanii wyborczej w kontekście zarzutów opozycji, że rozdawnictwo publicznych pieniędzy przez PiS doprowadzi finanse publiczne na skraj bankructwa" - czytamy na łamach dziennika. Część ekspertów jest jednak sceptyczna wobec pomysłu budżetu bez deficytu. - Dla mnie to jednak dosyć zaskakujący plan - powiedział "Rzeczpospolitej" Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. - Większość rządów w sytuacji spowolnienia zwiększa swoje wydatki i deficyt, by dać gospodarce impuls rozwojowy, a oszczędza i stara się zrównoważyć budżet w czasie dobrej koniunktury. Polski rząd postępuje dokładnie odwrotnie. To niezrozumiałe i może kryć przykre dla Polaków niespodzianki - dodał. Niewykluczone, że konsekwencją może być podwyżka różnych danin, co zresztą rząd już zapowiedział, np. w postaci likwidacji limitu składek do ZUS. Więcej w poniedziałkowym wydaniu "Rzeczpospolitej".