Jak pisze Andrzej Gajcy w "Rzeczpospolitej", odwołany ze stanowiska prezesa Telewizji Polskiej Jacek Kurski zachował stanowisko do czasu ogłoszenia konkursu na nowego prezesa, czyli do połowy października, po stanowczej interwencji Jarosława Kaczyńskiego. "Rozmowa była krótka. Prezes nakazał zostawić Kurskiego jako p.o. prezesa do 15 października, czyli do czasu rozstrzygnięcia nowego konkursu" - mówi "Rzeczpospolitej" prominentny polityk PiS. Nieoficjalnie politycy partii rządzącej mówią w rozmowie z gazetą, że całe zamieszanie wokół Kurskiego wzięło się z wielkiej niechęci, wręcz wrogości, jaka panuje między prezesem TVP a szefem Rady Mediów Narodowych. "[Krzysztof] Czabański chce się pozbyć Kurskiego, jednak prezes Kaczyński postanowił inaczej" - zdradził "Rzeczpospolitej" jeden z czołowych polityków PiS. Ale jak ustaliła gazeta w innym źródle, prezes Kaczyński wiedział o tym, że Rada odwoła Kurskiego. Decyzja taka miała zapaść w poniedziałek podczas spotkania kierownictwa PiS. Dlaczego zatem Kaczyński nagle zmienił decyzję i uratował Kurskiego? Jak twierdzi jeden z rozmówców dziennika, wpływ na to miały krytyka odwołania Kurskiego oraz opinia braci Karnowskich, z którymi Kaczyński się liczy. Więcej w "Rzeczpospolitej".