Przypomnijmy, że Łukasz N. to jeden z kelnerów oskarżonych w aferze podsłuchowej. W sądzie pojawił się ostatnio w eskorcie antyterrorystów, z twarzą ukrytą pod kominiarką i w kamizelce kuloodpornej. Oficjalny powód tych szczególnych środków to zagrożenie życia - piszą we wspólnym artykule Izabela Kacprzak i Grażyna Zawadka. Jak jednak wskazują, są to środki zaskakujące, ponieważ drugi z oskarżonych kelnerów takich środków nie chce, a ponadto Łukasz N. w międzyczasie pokazuje twarz licznym klientom krakowskiej restauracji, w której obecnie pracuje. W gazecie czytamy, że Łukasz N. korzysta z ochrony od wiosny 2015 roku. O jego bezpieczeństwo dbają funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji. Procedura wymaga, by pilnowali N. całą dobę, siedem dni w tygodniu. Dlaczego tak rozbudowaną ochroną objęto Łukasza N.? - pytają dziennikarki. Jak wskazują, powodem takiej decyzji jest deklaracja N., że czuje się zagrożony. Gazeta zastanawia się, czy N. obawia się współoskarżonych. Przypomnijmy, że razem z N. w ławie oskarżonych zasiadają drugi kelner Konrad Lassota, biznesmen Marek Falenta i jeden z jego współpracowników. Łukasz N. obciążył w swoich zeznaniach Marka Falentę, jednak Falenta dobrze wie, jak wygląda N., więc zakładanie kominiarki dla ochrony przed nim byłoby bez sensu - zauważa dziennik. "Rzeczpospolita" pisze również, że w przypadku nadzwyczajnej ochrony dla N. może chodzić jedynie o ochronę wizerunku, dzięki czemu N. może kontynuować pracę w jednej z krakowskich restauracji. Więcej na ten temat we wtorkowej "Rzeczpospolitej".