Wezwania mogą spodziewać się głównie ci, którzy odbyli zasadniczą służbę wojskową lub byli żołnierzami zawodowymi. W przypadku szeregowców chodzi o osoby do 50. roku życia, a tych o wyższym stopniu - do sześćdziesiątki. Ćwiczenia będą odbywały się w jednostkach wojskowych i średnio potrwają pięć dni (maksymalnie - 30 dni). Wojskowi zaprzeczają, że przyczyną szkolenia większej liczby osób jest sytuacja na Ukrainie. "Po pierwsze, wynika to z tego, że co roku z zasobów mobilizacyjnych skreślanych jest ok. 170 tys. osób w podeszłym wieku. Musimy szkolić osoby młodsze. Po drugie, modernizujemy sprzęt i trzeba przygotować ludzi do jego obsługi. Niektórzy np. nie mieli w ręce karabinu Beryl, który jest w wyposażeniu wojska" - wyjaśnia płk Janusz Łojko, szef Zarządu Organizacji i Uzupełnień Sztabu Generalnego WP. Jak pisze "Rzeczpospolita", osoby wezwane na ćwiczenia dostaną karty mobilizacyjne z informacją, kiedy i gdzie trzeba się zgłosić. Udział w ćwiczeniach jest obowiązkowy. Ci, którzy zignorują wezwanie, mogą stanąć przed sądem. Kodeks karny przewiduje za to do 3 lat pozbawienia wolności. Gazeta wyjaśnia, że armia płaci wzywanym. Szeregowy za dzień na ćwiczeniach otrzymuje 70 zł, plutonowy - 80 zł, podporucznik - 110 zł. Wszyscy dostają zwrot kosztów dojazdu do jednostko wojskowej.