"Wielka Brytania opuści 29 marca 2019 r. Unię Europejską. Efekty brexitu odczuje także Polska. Przykład? Stosowanie europejskiego nakazu aresztowania (ENA). Pojawia się bowiem pytanie, czy jeśli ENA funkcjonuje na podstawie decyzji Rady UE z 13 czerwca 2002 r., to czy przepisy ENA znajdą zastosowanie do Wielkiej Brytanii po jej wyjściu z UE? Zdania prawników są podzielone. Jedni twierdzą, że brexit zaszkodzi skuteczności ENA. Drudzy, że nie ma się czego obawiać, bo Wielkiej Brytanii nie przestanie zależeć na sprawnym ściganiu przestępczości" - wskazano w "Rzeczpospolitej". "Rz" podaje również, że "średnio na załatwienie formalności w drodze ekstradycji potrzeba 300 dni". Natomiast w ramach ENA, "trwa to od kilku dni, do kilku tygodni". "W 2017 r. przy użyciu ENA najczęściej przestępców do Polski odsyłały: Wielka Brytania (622), Niemcy (394), Holandia (93) i Francja (54). My z kolei najczęściej wydawaliśmy podejrzanych Niemcom (142), Wielkiej Brytanii, Włochom i Belgii. Sama Wielka Brytania ściągnęła dzięki ENA do kraju 1800 swoich obywateli, którzy ukrywali się na terenie UE". Zdaniem adwokata Mariusza Paplaczyka, cytowanego w "Rzeczypospolitej", "w grę wchodzą dwa rozwiązania". "Wielka Brytania wychodzi z UE z umową - ENA jest i tak zagrożone. W porozumieniu, jakie wypracowano, mówi się wprawdzie o przemieszczaniu się obywateli, ale już nie wspomina o pomocy prawnej w sprawach karnych. Opuszczenie UE bez umowy, również nie budzi większego entuzjazmu co do przyszłości ENA. Kwestie dopracowania tych spraw pozostawia się więc umowom dwustronnym, które przecież najpierw trzeba wynegocjować, a czasu już nie ma. Wielka Brytania może wprawdzie wrócić do konwencji z 1951 r. o ekstradycji, ale ta wprowadza już pewien wątek polityczny. W grę wchodzą także rozmowy bilateralne z każdym z państw" - czytamy. Więcej w "Rzeczpospolitej".