"Liczę na to, że ten wyspecjalizowany wydział prokuratury rzetelnie zbada działania wciąż aktywnych ludzi z układu podkarpackiego, którzy chcą mnie zastraszyć i podważyć moją wiarygodność - mówi "Rzeczpospolitej" Marek K. I zapewnia, że nie przestanie rozpracowywać mafijnych układów w regionie. "Jak mnie nie pozbawią życia, to mnie nie złamią" - zapewnia. W sierpniu gazeta ujawniła, że znany podkarpacki biznesmen Marek K. (chce pozostać anonimowy) dostał z wiarygodnego źródła ostrzeżenie, by uważał, bo "chcą mu podłożyć bombę" pod samochodem. Groźby - jak twierdziła osoba, która uprzedziła K. o niebezpieczeństwie - pochodziły od osób z układu podkarpackiego - tego, który latami chronił ukraińskich sutenerów i pozwalał im prowadzić agencje towarzyskie Z wiedzy "Rzeczpospolitej" wynika, że Krakowski Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej wszczęły śledztwo z dwóch artykułów kodeksu karnego. W sprawie "przygotowania zdarzenia, które zagrażałoby życiu lub zdrowiu Marka K. i jego mieniu w znacznych rozmiarach", czyli eksplozji materiałów wybuchowych w jego aucie. A także w sprawie gróźb karalnych mających "wywrzeć wpływ" na K. w związku z jego zeznaniami w różnych śledztwach. Więcej w "Rzeczpospolitej".