Choć posiedzenie będzie poświęcone tylko kwestiom formalnym, oskarżony chce na nie przyjechać - czytamy w tekście Izabeli Kacprzak i Grażyny Zawadki. Mec. Władysław Pociej, obrońca Sebastiana K., będzie się sprzeciwiać wyłączeniu jawności, gdyby taka kwestia się pojawiła. Dziś strony będą ustalać m.in. terminy rozpraw i kolejność przesłuchania świadków, których jest około stu. Według mecenasa Pocieja, należy zacząć od pasażerów (w tym ówczesnej premier Beaty Szydło) i kierowcy prowadzącego rządowe audi, a dopiero później przesłuchać ochronę - funkcjonariuszy ówczesnego BOR. "Rzeczpospolita" przypomina, że po rocznym śledztwie Prokuratura Okręgowa w Krakowie uznała, że winę za wypadek ponosi Sebastian K. Z wcześniejszych ustaleń gazety wynika, że prokuratura naciągnęła fakty o wypadku, by wybielić BOR. Prokuratura ustaliła, że tuż przed zdarzeniem rządowa kolumna z premier Beatą Szydło poruszała się po Oświęcimiu, łamiąc przepisy ruchu drogowego, przekraczając dopuszczalną prędkość i bez sygnałów dźwiękowych. Jednak z zebranych ustaleń wysnuła sprzeczne wnioski i przypisała winę Sebastianowi K. Wypadek rządowej kolumny Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której w środkowym samochodzie jechała ówczesna premier Beata Szydło, wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo. 14 lutego ub.r. prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca seicento Sebastian K. Mężczyzna nie przyznał się do winy. (Materiał wideo z dnia 26.07.2018)