"Odbieram to jako krzyk rozpaczy. W stadninie obowiązywał program hodowlany, który został przerwany, i teraz chaotycznie rzuca się wszystko, co można, żeby przeżyć, nie zważając na zubożenie hodowli" - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Marek Trela, były wieloletni prezes stadniny w Janowie Podlaskim i wiceprzewodniczący Światowej Federacji Konia Arabskiego. Zaniepokojenie wzbudza lista klaczy, którą stadnina w Janowie wystawiła na sobotnią aukcję na warszawskim Służewcu. Aukcja Winter Star Horse Auction odbędzie się po raz pierwszy 7 grudnia na terenie Państwowych Torów Wyścigów Konnych w Warszawie. "Wspomniane gwiazdy znalazły się wyłącznie wśród zwierząt czystej krwi arabskiej, zwłaszcza wystawionych przez Stadninę Janów Podlaski. Chce ona m.in. sprzedać klacze: Adelita, Bambina i Amarena, a wydzierżawić z możliwością pobierania zarodków Atakamę i Pingę. Wszystkie to konie młode i obiecujące z wyjątkiem Pingi. Ta ostatnia ma już 15 lat i jest światową czempionką" - czytamy w "Rzeczpospolitej". Wyrwa w hodowli? Eksperci są zaniepokojeni. Marek Szewczyk, były naczelny "Konia Polskiego" i autor bloga Hipologika.pl zwraca uwagę, że Adelita, Bambina i Amarena nie zostawiły jeszcze następczyń w stadzie. "Jeśli wszystkie gwiazdy znajdą nabywców, skutkiem będzie wyrwa w hodowli" - mówi "Rz". Minister rolnictwa Krzysztof Ardanowski, informując w listopadzie o Winter Star Horse Auction, podkreślał, że hodowla koni arabskich w Polsce ma się dobrze. "Po udanym sezonie proponujemy aukcję" - stwierdził. Zapewniał, że nie będzie wyprzedaży najlepszych koni po to tylko, aby spółki mogły pokazać dobre wyniki finansowe. Więcej w "Rzeczpospolitej".