Jędrzej Bielecki w swoim artykule opublikowanym na łamach "Rzeczpospolitej" przypomina, że od czerwcowego referendum w brytyjskim rządzie trwał spór między zwolennikami dwóch koncepcji, czyli "soft Brexitu" - zakładającego, że Wielka Brytania pozostanie częścią jednolitego rynku i "hard Brexit", czyli tymi, którzy forsowali daleko idące ograniczenie współpracy ze zjednoczoną Europą. Ze słów premier Theresy May można wywnioskować, że zwyciężyła ta ostatnia koncepcja. "Rzeczpospolita" zauważa, że twarda linia wobec imigrantów przesądzi o całości relacji między Wielką Brytanią i UE, bo Bruksela traktuje swobodę przepływu osób, towarów, kapitału i usług jako nierozerwalną całość." Dlatego w negocjacjach z Unią Londyn będzie musiał postawić na strefę wolnego handlu ograniczonego tylko do przepływu towarów" - wyjaśnił w rozmowie z dziennikiem Ian Bond, dyrektor w Centre for European Reform. Oznaczałoby to, że londyńskie City straci możliwość świadczenia usług na terenie Unii. Decyzji w sprawie tego, czy imigracja zostanie radykalnie wstrzymana, czy tylko parlament uzyska prawo do jej ograniczenia, ale niekoniecznie z tego prawa będzie korzystał, jeszcze nie podjęto. "Rzeczpospolita" wskazuje, że jedną z rozważanych opcji jest wprowadzanie dla obywateli Unii bardzo nieefektywnego systemu, który już obowiązuje w stosunku do osób przyjeżdżających spoza zjednoczonej Europy. Zakłada, że pracodawcy na początku roku określają, jakich specjalistów będą potrzebowali w kolejnych 12 miesiącach, a rząd sprawdza, czy nie da się ich pozyskać wśród obywateli brytyjskich. Więcej w piątkowej "Rzeczpospolitej".