Jak podaje dziennik, chodzi o wywiad, który ukazał się kilkanaście dni temu na stronach gospodarczych "GW". Minister podejmował w nim między innymi tematy związane z odszkodowaniami wyrządzonymi przez dziki oraz cenami skupu wieprzowiny i mleka. Za rozmowę wydrukowaną w formie ogłoszenia podatnicy zapłacili w sumie 11725, 65 złotych - ustaliła "Rzeczpospolita". Jak jednak wyjaśnia rzecznik prasowy resortu rolnictwa, "źródło finansowania to środki budżetowe przeznaczone na działania informacyjne i promocyjne dotyczące rolnictwa i gospodarki żywnościowej". W opinii rzecznika, była to "jednorazowa akcja, która pozwoliła dotrzeć z informacjami do wszystkich Polaków". Sprawa wywiadu budzi kontrowersje, zwłaszcza teraz - w czasie protestu rolników. "Minister bez trudu dostałby się na łamy każdej gazety" - dowodzi "Rzeczpospolita". W ocenie ekspertów z branży medialnej, to pieniądze wyrzucone w błoto. "Tego typu wywiady są sztuczne i wręcz kontrproduktywne" - wyjaśnia Sebastian Bojemski, prezes firmy PR PRacownia. Dodaje też, że artykułów, w których widać sponsoring, ludzie nie czytają. Co ciekawe, to nie pierwsza tego rodzaju wątpliwa "inwestycja" ministra rolnictwa. W kwietniu ubiegłego roku wydał na tabliczkę ze swoim imieniem i nazwiskiem, po tym ja wrócił do resortu, 2644,5 złotych - informuje dziennik. <a href="http://www4.rp.pl/" target="_blank">Więcej w "Rzeczpospolitej"</a>