Lista rzeczy, które wypożyczył ustępujący prezydent jest okazała. Prym wiodą na niej komplety mebli, w tym zwłaszcza stoliki i szafki. Są tam sprzęty elektroniczne oraz artykuły gospodarstwa domowego. Co ciekawe, były prezydent zabrał również do nowego biura okazały żyrandol. Samo "wypożyczenie" jest procederem legalnym i zgodnym z zarządzeniem przyjętym w 1996 roku. Dokument ten reguluje sprawę finansowania biur byłych prezydentów. Jego 3 paragraf mówi, że "Kancelaria Prezydenta na wniosek byłego prezydenta przekazuje do biura kserokopiarkę, maszynę do pisania, telefax, komputer i modem" - przypomniana "Rzeczpospolita". Zarządzenie zawiera pewne nieścisłości. Stanowi, że po latach pełnienia urzędu prezydent ma również prawo do "dodatkowego wyposażenia w inne meble i przedmioty". Przepisy jednak nie konkretyzują, co mogłoby to być. Skutek jest taki, podaje "Rz", że byli prezydenci "wypożyczają", co się da, w dodatku dokument nie mówi, jak długo może trwać wypożyczenie. Wydaje się, że samo słowo nie jest najlepszym określeniem, bo zazwyczaj "wypożyczenie" trwa dożywotnio. "Rz" pisze, że z przywileju "wypożyczenia" korzystali wszyscy prezydenci. Przedmioty wypożyczone przez gen. Jaruzelskiego, zwrócono dopiero po jego śmierci. Przedmioty wypożyczali również Lech Wałęsa oraz Aleksander Kwaśniewski. Ten ostatni wziął więcej niż jego poprzednicy razem wzięci. Więcej na temat "dożywotnich pożyczek" w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".