- Sprawa jednomandatowych okręgów wyborczych w mniejszych gminach to sprawa bardzo wątpliwa z punktu widzenia demokracji - oświadczył w Przysusze Jarosław Kaczyński. - Można mieć 40 proc. głosów w mieście i jednego albo żadnego radnego - dodał.Podkreślił też, że w jednomandatowych okręgach wyborczych zdarzają się nadużycia i groźby wobec osób, które chcą konkurować na terenach wiejskich i małomiasteczkowych. Jak przypomina "Rz", postulat likwidacji JOW-ów pojawił się już przy okazji dyskusji o innych zmianach w ordynacji wyborczej oraz podczas wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie w listopadzie 2015 r., po expose premier Beaty Szydło. Według informacji dziennika, na razie nie ma gwarancji, że projekt wejdzie w życie przed najbliższymi wyborami samorządowymi, choć jest to najbardziej prawdopodobne. "Nie ma jeszcze konkretów, jeśli chodzi o zakres zmian" - mówi w rozmowie z "Rz" jeden z polityków PiS. Kaczyński zapowiedział, że nad projektem zmian pracuje Grzegorz Schreiber, sekretarz stanu w KPRM. Na deklarację prezesa PiS ostro zareagowali politycy opozycji. "Pomysł likwidacji JOW w gminach to polityczna gangsterka i kolejny krok ku dyktaturze" - napisał na Facebooku Paweł Kukiz. Oprócz pomysłów dotyczących JOW-ów w Przysusze padły też inne deklaracje. Prezes PiS mówił m.in., że trzeba powrócić do pomysłu przezroczystych urn, kamer internetowych w każdym lokalu wyborczym, zmiany sposobu liczenia głosów i przechowywania kart. Kaczyński dodał, że należy wziąć też pod uwagę możliwość powoływania dwóch komisji wyborczych: jednej do prowadzenia głosowania, a drugiej do liczenia głosów. Więcej w "Rzeczpospolitej".