W czasie, gdy Ewa Kopacz miała konferencję, na której ogłosiła dymisje ministrów, w PiS trwało posiedzenie sztabu. Jeden z uczestników spotkania przyznaje w rozmowie z "Rzeczpospolitą": "Uderzyło nas rozedrganie i płaczliwy ton premier". Gdy partia Jarosława Kaczyńskiego zastanawiała się jak zareagować na tę sytuację, okazało się, że prezydent elekt zamierza wygłosić oświadczenie. Jeden z członków PiS wyjaśnia w rozmowie z dziennikiem, że w sytuacji, kiedy <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-bronislaw-komorowski,gsbi,1500" title="Bronisław Komorowski" target="_blank">Bronisław Komorowski</a> praktycznie wycofał się z życia politycznego, to Andrzej Duda "ma narzędzia, by pokazać, że jest najbardziej stabilnym ośrodkiem układu władzy". Z informacji "Rz" wynika także, że kryzys w partii rządzącej może przyczynić się do buntu konserwatywnego skrzydła PO. "Część posłów Platformy sondowała, czy znajdzie się dla nich miejsce na listach PiS. To wynik obaw o skręt partii w lewo". Dymisje w rządzie W środę premier Ewa Kopacz poinformowała, że z funkcji w rządzie zrezygnowali ministrowie: zdrowia Bartosz Arłukowicz, sportu Andrzej Biernat, skarbu Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie: skarbu Rafał Baniak, środowiska Stanisław Gawłowski, gospodarki Tomasz Tomczykiewicz. Z funkcji szefa doradców premiera zrezygnował Jacek Rostowski, a z funkcji koordynatora służb specjalnych - Jacek Cichocki (pozostaje szefem KPRM). Decyzję o rezygnacji z funkcji marszałka Sejmu podjął <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-radoslaw-sikorski,gsbi,2616" title="Radosław Sikorski" target="_blank">Radosław Sikorski</a>. Zmiany w rządzie i Sejmie nastąpiły po publikacji w internecie materiałów ze śledztwa z tzw. afery podsłuchowej.