Romuald Szeremietiew na łamach "Faktu" przekonuje, że Rosja realnie zagraża Polsce, która jest kluczem do Europy Środkowej. A ten obszar znajduje się w centrum zainteresowania Władimira Putina, który chce rozszerzyć wpływy Rosji. "Jeżeli Rosjanie uznają, że NATO nie potrafi reagować, to będą Polskę atakować i zrobią to maksymalnie silnie i szybko" - ocenia. Były minister obrony narodowej rozważa różne formy ataku na Polskę. "(...) Wojna przy pomocy zielonych ludzików, czy jakieś ograniczone uderzenie, np. taktyczną bronią atomową, żeby złamać wolę oporu Polaków. Może to być także operacja tylko siłami konwencjonalnymi, lądowymi, powietrznymi i morskimi. Nie można też wykluczyć ofensywy sił rosyjskich od strony Białorusi" - powiedział. "Atak atomowy na Warszawę jest możliwy. Prezydent Federacji Rosyjskiej podpisał tajną instrukcję użycia sił nuklearnych także przeciwko państwom, które nie mają broni nuklearnej. Skoro Rosjanie przewidują takie użycie broni atomowej, to informuję, że u nas broni atomowej nie ma, więc dlaczego mamy wykluczać atomowy atak na stolicę Polski?" - ostrzega Szeremietiew. "Rosja nie jest tak silna, jak twierdzi moskiewska propaganda. To nie jest imperium carskie czy stalinowski ZSRR. Możemy się przed Rosją Putina obronić, jak to potrafiliśmy zrobić przed Rosją Lenina w 1920 roku. Wygrywaliśmy z Rosją wojny. Przypominam że tylko Polacy dwa razy byli w Moskwie: w latach 1610-12 i ponownie w 1812" - dodaje były minister obrony narodowej. Więcej w "Fakcie". Dzisiejszy wywiad to nie pierwsze tego typu wypowiedzi Szeremietiewa. Już w zeszłym tygodniu, m.in. na antenie TVN24, były minister mówił: - Polska - z punktu widzenia rosyjskich planów - spełnia bardzo ważną rolę i to, co Rosja może nam zaproponować, to jest tylko i wyłącznie niewola. - Rosja musi sobie Polskę podporządkować, jeżeli chce odbudować imperium. Niezależna Polska jest dla Rosji wyzwaniem. My jesteśmy dla nich wielkim problemem - przekonywał.