Wczoraj mógł zapaść wyrok, ale jedna z biegłych nie otrzymała zapłaty za swoją opinię - pisze "Gazeta Poznańska". Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Kaliszu. Jest on finałem głośnej w całym kraju blokady drogi w podkaliskiej gminie Opatówek. Wobec demonstrujących chłopów policjanci użyli wówczas broni gładkolufowej. Jeden z pierwszych strzałów trafił Krzysztofa Nowaka prosto w oko, którego nie udało się już uratować. Rolnik skierował sprawę do sądu. Domaga się od policji w sumie 50 tys. zł odszkodowania wraz z odsetkami oraz 100 tys. zł także z odsetkami z tytułu zadośćuczynienia. Wystąpił również o miesięczną rentę w wysokości 1000 zł. Policja miałaby nie tylko zapłacić za krzywdę fizyczną, ale również straty poniesione przez Nowaka w gospodarstwie rolnym. Uraz spowodował, że nie może on osobiście zajmować się pracą w polu, czy hodowlą. Część zwierząt musiał sprzedać i wynająć do pomocy dodatkowe osoby. Potwierdziła to biegła. Wczoraj jako ostatni świadek zeznawał specjalista z laboratorium kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Badał on odłamki, jakie utkwiły w oku K. Nowaka. Policjant nie był w stanie stwierdzić, z jakiej odległości padł strzał. Według niego musiała ona być znaczna. Poszkodowany słuchając jego zeznań zasłabł i został wyprowadzony przez krewnych z sali rozpraw. Krzysztof Nowak jest obecnie jednym z najpopularniejszych rolników w powiecie kaliskim. Rok temu wystartował nawet w wyborach parlamentarnych. Swój głos oddało na niego kilka tysięcy osób. Posłem jednak nie został. Dwa tygodnie temu został za to wybrany do Rady Powiatu Kaliskiego z listy Samoobrony. Radni powierzyli mu funkcję członka zarządu powiatu.