Jak podaje gazeta, nadajniki stacji bazowych telefonii komórkowej powstają bez pozwoleń na budowę. Nie istnieje obowiązek badań na temat negatywnego wpływu na otoczenie i zdrowie ludzi. W związku z tym Najwyższa Izba Kontroli postuluje zmiany w przepisach, a Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zamierza zlecić przeprowadzenie badań, które wykażą, czy protestujący przeciwko budowom nowych masztów mają rację - czytamy w artykule Grzegorza Skowrona i Piotra Drabika. Jak zapowiedział minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk, cytowany przez "DzP", "jeśli zgłaszane przez mieszkańców skutki ubocznej i choroby się potwierdzą, o czym jestem raczej przekonany, przygotujemy odpowiednie zmiany w prawie budowlanym". Jak uważa Barbara Gałdzińska-Calik z Fundacji Instytut Badań Elektromagnetycznych im. Jamesa Clerka Maxwella w Krakowie, której słowa przytacza gazeta, stacje bazowe są szkodliwe dla ludzi z przykładem tego są mieszkańcy jednego z krakowskich bloków przy ul. Krowoderskich Zuchów, który także został wymieniony w raporcie NIK. Jak zaznaczyła Gałdzińska-Calik, lokatorzy "piętrami" chorują tam na raka. Choć - jak pisze Piotr Drabik - wielu mieszkańców Krakowa nie jest świadomych możliwych negatywnych skutków, jakie może powodować sąsiedztwo anteny, są osoby, które głośno protestują. Jedną z nich jest Bożena Leszkowicz. Jak powiedziała gazecie, mieszkała kiedyś w kilka metrów pod stacjami bazowymi i miała wszystkie objawy choroby mikrofalowej. Więcej na ten temat w "Dzienniku Polskim".