"SB przy przesłuchaniach szanowało mnie bardziej" - napisał ks. Jerzy Popiełuszko w swych -Zapiskach" po jednym ze spotkań z prymasem. Chodziło o propozycję wyjazdu na studia do Rzymu, jaką złożył mu kardynał. Prymasa, za pośrednictwem abp. Bronisława Dąbrowskiego, ostrzegano, że jeżeli Popiełuszko nie ograniczy swej opozycyjnej działalności, grozi mu niebezpieczeństwo. - Kilkakrotnie z nim rozmawiałem. Przyszedł kiedyś do mnie w towarzystwie czterech nieznanych mi panów, którzy proponowali wysłanie go na studia do Rzymu. On sam przysłuchiwał się temu obojętnie. Powiedziałem mu: "Jak chcesz, to cię wyślę". A on na to: "Nie chcę". Dla mnie było jasne, że nie mogę tego zrobić. Odbiór mojej decyzji byłby przecież oczywisty: prymas współpracuje z reżimem - wspominał trzy lata temu kard. Glemp w jednym z wywiadów. I przekonywał, że on sam rozmowę zapamiętał inaczej, niż opisał to ks. Jerzy. - Przedstawioną przez niego wersję naszego spotkania uważam za nieprawdziwą. Myślę, że ktoś mu coś podszepnął, zasugerował, podyktował. Jego otwartość na ludzi sprawiała, że wiele osób próbowało wywierać na niego nacisk - mówił prymas Glemp. O determinacji hierarchy w walce o własną wersję historii świadczy to, że wpłynął na reżysera, by zmodyfikował scenę spotkania z ks. Jerzym. - Konfrontowaliśmy notatki księdza Popiełuszki ze wspomnieniami prymasa. Ostatecznie kardynał miał duży wpływ na scenę - przyznaje w rozmowie z "Wprost" reżyser filmu Rafał Wieczyński.