W opinii socjolog, w obliczu tragicznej śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza państwo zadziałało bardzo słabo. Jej zdaniem, nie zrobiono nic, żeby zapobiec działaniom Stefana W. "Trzeba przemyśleć, jak ma działać państwo, ochrona polityków, SOP, system sprawiedliwości" - wylicza w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem. Jak zaznaczyła Jadwiga Staniszkis, "wymiar sprawiedliwości powinien teraz być bardziej aktywny".W wywiadzie poruszono też kwestię sporów politycznych i nastrojów społecznych. "Każdy z nas, włącznie ze mną, szczególnie jeżeli uczestniczy w życiu publicznym, powinien przemyśleć, czy nie przyczynia się do podsycania nienawiści politycznej" - przyznała prof. Staniszkis. Wskazała też, że "podstawowym problemem jest styl sprawowania władzy przez partię rządzącą". "Brakuje pomysłów na to, jak zmieniać system i w co inwestować, a za dużo jest bieżącej, personalnej, walki politycznej, która może doprowadzić i doprowadziła do tragedii" - powiedziała. Jak stwierdziła, PiS przecenia prawa większości. "Prezydent Duda nie zdaje egzaminu" Mocne słowa skierowała pod adresem urzędującego prezydenta. Zdaniem prof. Staniszkis, Andrzej Duda nie zdaje egzaminu, bo wobec poważnej sytuacji w Polsce, jeśli chodzi o nastroje społeczne, on nie harmonizuje systemu i nie łagodzi sporów, bo nie ma do tego kompetencji. "Nie sprawdza się w sytuacji kryzysu państwa i tylko go pogłębia" - powiedziała o prezydencie. "Kaczyński nie powinien aktywnie uczestniczyć w polityce" Prof. Staniszkis skomentowała także brak obecności Jarosława Kaczyńskiego na minucie ciszy dla uczczenia Pawła Adamowicza w Sejmie i na jego pogrzebie w Gdańsku. "Prezes PiS jest ciągle zanurzony w tragedii brata. Jarosław Kaczyński nie powinien aktywnie uczestniczyć w polityce, bo wciąż jest wewnętrznie zdruzgotany, co przekłada się na życie publiczne i rosnące podziały" - powiedziała. W jej opinii, "agresja prezesa PiS rodzi kolejną agresję". Zdaniem profesor, prezes PiS wciąż nosi w sobie wewnętrzne poczucie winy za śmierć brata, Lecha Kaczyńskiego. "Podobno Lech Kaczyński zadzwonił do brata, lecąc do Smoleńska, bo ktoś go powiadomił, że stan zdrowia mamy się pogorszył - chciał zawracać. Jarosław miał mu powiedzieć, że z mamą jest wszystko w porządku, sytuacja jest bez zmian i niech leci dalej. Być może ktoś próbował ostrzec prezydenta i zostało to zlekceważone" - opowiedziała w wywiadzie. Jej zdaniem, świadomość, że Kaczyński mógł zapobiec katastrofie smoleńskiej jest nie tylko niszcząca dla niego, ale tez przekłada się na podziały społeczne. Więcej w "Rzeczpospolitej".