Prof. Staniszkis w rozmowie z "Rz" była pytana m.in. o to, co powinno się stać, by katastrofa smoleńska przestała być rozgrywką dla partyjnych interesów w Polsce. Jak podkreśliła, Jarosław Kaczyński powinien w tym celu "zrobić krok w tył". "Państwo przestrzegające prawa to testament Lecha Kaczyńskiego, który prezes PiS powinien wypełnić" - uważa socjolog. "Lech Kaczyński nie pozwoliłby na dyktaturę PiS i psucie prawa" - podkreśla prof. Staniszkis. "Nie można zaprzeczyć teorii zamachu" Pytana przez Jacka Nizinkiewicza o raport Millera w sprawie katastrofy w Smoleńsku, odpowiada, że jest on "zbiorem hipotez". O filmie nowej podkomisji smoleńskiej mówi z kolei, że jest "przekonujący"."Szokujące błędy wieży i być może niewielkie ładunki umieszczone w różnych częściach samolotu mogły doprowadzić do katastrofy" - uważa prof. Staniszkis. Jak dodaje, to "wrak jest głównym dowodem, bez którego nie można zaprzeczyć teorii zamachu". "Lech Kaczyński nie zgodziłby się na niszczenie państwa przez PiS" "Dzisiaj warto mówić o tym, co Lech Kaczyński robiłby w obecnej sytuacji. (...) Jeśli porównamy tych, którymi otaczał się prezydent Lech Kaczyński, z tymi, którzy są teraz w rządzie czy w Kancelarii Prezydenta, to widać słabość dzisiejszej administracji. Jarosław Kaczyński powinien przeciąć tę niechlujną złą zmianę" - mówi w rozmowie z "Rz" prof. Staniszkis. Jak podkreśla, były prezydent byłby "przeciwny wszystkiemu, co niszczy fundament prawny" i "nie zgodziłby się na dzisiejsze niszczenie państwa przez PiS". "Prezesa PiS stać na wielkość" "Lech Kaczyński potępiłby metodę brata, że konflikt wydobywa z ludzi coś więcej i skonsoliduje jego partię" - uważa prof. Staniszkis. Jej zdaniem, prezesa PiS "stać na wielkość" i to właśnie 10 kwietnia mógłby dokonać zwrotu w obecnej polityce."Prezes i prezydent Duda nie budują wokół siebie wspólnoty. Lech Kaczyński jako prezydent nie pozwoliłby się traktować instrumentalnie szefowi MON. Nie zgodziłby się na dewastację w wojsku. Szanował godność ludzi i nie pozwoliłby na gardzenie oficerami" - podkreśla socjolog."Lech Kaczyński wiedział, że wszystko zaczyna się od wolności i godności, a prawo jest instrumentem walki o te dwie rzeczy" - podsumowuje prof. Staniszkis. Więcej w "Rzeczpospolitej".