Tę drugą - zdaniem profesora - realizował nie tylko rząd PiS, ale też wcześniejsi premierzy. Rząd PO wybrał opcję ucieczki ze Wschodu. W istocie jednak wybrał Moskwę, a nie Kijów. Rozmówca gazety przypomina, że Donald Tusk najpierw pojechał do Moskwy, a dopiero później do Kijowa, zaś pierwszym gościem zagranicznym, jakiego przyjął w swoim gabinecie, był ambasador Federacji Rosyjskiej. Tusk postawił więc na Putina, a teraz zbieramy tego owoce, konkluduje Nowak. Więcej: http://www.rp.pl