Prokurator Jękot - jak twierdzą informatorzy "Rz" (sam jest na zwolnieniu lekarskim) - odmawia postawienia Engelkingowi zarzutów przekroczenia uprawnień lub ujawnienia tajemnicy postępowania. Zrezygnował też z przedłużenia delegacji do rzeszowskiej Prokuratury Okręgowej i wrócił do Prokuratury Rejonowej w Łańcucie. Z informacji gazety wynika, że przełożeni Jękota sugerowali mu, by kontynuował śledztwo. Prokurator zażądał wtedy wydawania mu poleceń na piśmie. Jeśli Jękot nie wróci do 30 marca ze zwolnienia i nie napisze wniosku o przedłużenie śledztwa, nie będzie ono kontynuowane. Możliwe jest też, że ktoś podpisze taki wniosek w jego zastępstwie. Sam Engelking jest zaskoczony przebiegiem całej sytuacji. - Wiele wskazuje na to, że szefostwo tej samej prokuratury, która postawiła zarzuty Mariuszowi Kamińskiemu, chcialo podobnego rozstrzygnięcia w mojej sprawie. Wciąż mam jednak status świadka, a nie podejrzanego, bo w tym śledztwie nie ma żadnego materiału na zarzuty - mówi.